Ach, te niedzielne wieczory w suburbiach, ach, ta chandra niedzielnej nocy!" - wykrzykuje ironicznie jeden z bohaterów Wizji świata. A my wtórujemy mu i z zachwytem wchodzimy w podmiejski świat, gdzie - przynajmniej w teorii - czci się monogamię, niewinne dzieciństwo i szczęście domowego ogniska, a wszystko urządzone jest przyzwoiciej niż w królestwie niebieskim.
John Cheever, łącząc wyczucie groteski z wnikliwością, znakomicie ukazuje kondycję współczesnego człowieka, a za scenografię przyjmuje przede wszystkim nowojorskie przedmieście lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Ten genialny amerykański klasyk, jak nikt inny opisuje paradoks istnienia i uniwersalną wizję świata - nierozłączny splot bólu i słodyczy życia.