Odejście bliskiej osoby, to jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Staramy się z nim uporać na różne sposoby. Artur Cieślar przyjaźnił się z Małgorzatą Braunek przez wiele lat. Ich codziennym, porannym rytuałem była rozmowa telefoniczna. Po jej odejściu - zaczął pisać listy... Są one nie tylko świadectwem żałoby. To świadectwo ludzkich uczuć i próba uporania się ze stratą.
"Ta książka jest zapisem stanu, który przeżywamy, gdy tracimy bliską nam osobę, w moim wypadku - przyjaciółkę. To także zapis wspomnień. Jeśli w tych listach, które pisałem do osoby już nieżyjącej, choć nadal we mnie żywej, ktoś znajdzie dla siebie choć odrobinę egzystencjalnej otuchy, będę spełniony. Jeśli chorym i odchodzącym rozświetli nieco duszę - będę szczęśliwy." [Artur Cieślar]
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Simone de Beauvoir napisała w ciągu siedemnastu lat ponad trzysta listów do mieszkającego w Chicago amerykańskiego pisarza Nelsona Algrena. Był on obok Jeana Paula Sartre`a jednym z najważniejszych mężczyzn jej życia. Są to listy kobiety zakochanej, pełne miłosnych wyznań, które jednak nie znudzą nawet stroniących od nadmiaru sentymentalizmu czytelników. W listach tych obserwujemy wahania nastrojów, od euforycznego szczęścia do głębokiej chandry, ale uczuciem dominującym jest niezwykła radość życia. Autorka wielokrotnie powtarza, że nie potrafi pogodzić się z nieuchronnością śmierci: "Namiętnie kocham życie, nienawidzę myśli, że będę musiała umrzeć. A poza tym jestem strasznie zachłanna, chcę od życia wszystkiego, być kobietą, ale i mężczyzną, mieć wielu przyjaciół, ale i być sama, bardzo dużo pracować, pisać dobre książki, ale i podróżować, bawić się, być egoistką, ale i aniołem dobroci...".
UWAGI:
Tytuł przekładu francuskiego: Lettres a Nelson Algren : un amour transatlantique 1947-1964, 1997.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Simone de Beauvoir napisała w ciągu siedemnastu lat ponad trzysta listów do mieszkającego w Chicago amerykańskiego pisarza Nelsona Algrena. Był on obok Jeana Paula Sartre`a jednym z najważniejszych mężczyzn jej życia. Są to listy kobiety zakochanej, pełne miłosnych wyznań, które jednak nie znudzą nawet stroniących od nadmiaru sentymentalizmu czytelników. W listach tych obserwujemy wahania nastrojów, od euforycznego szczęścia do głębokiej chandry, ale uczuciem dominującym jest niezwykła radość życia. Autorka wielokrotnie powtarza, że nie potrafi pogodzić się z nieuchronnością śmierci: "Namiętnie kocham życie, nienawidzę myśli, że będę musiała umrzeć. A poza tym jestem strasznie zachłanna, chcę od życia wszystkiego, być kobietą, ale i mężczyzną, mieć wielu przyjaciół, ale i być sama, bardzo dużo pracować, pisać dobre książki, ale i podróżować, bawić się, być egoistką, ale i aniołem dobroci...".
UWAGI:
Tytuł przekładu francuskiego: Lettres a Nelson Algren : un amour transatlantique 1947-1964, 1997.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Żył na całego! I wielowymiarowo! Wszyscy wiedzą, że kochał góry. Mniej z was wie, że lubił też żaglówki. W listach widzimy go jednak, jak z równą pasją zwiedza galerie obrazów i muzea, chodzi do teatru, stoi kilka godzin w kolejce po bilety do opery, rozkochany jest we włoskiej literaturze, ale również w osiągnięciach inżynierii i techniki. To ostatnie wiąże się oczywiście z jego studiami. Tu bywa różnie: z reguły zdaje, ale raczej słabo, czasem oblewa egzaminy - nie pasuje do modelu świętego z dawnych żywotów, który we wszystkim i zawsze musi być najlepszy. [Z Przedmowy bp. Grzegorza Rysia]
UWAGI:
Nota edytorska strona [257].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Jan Dobraczyński opowiedział mi w maju 1992 roku także o niewykorzystanej szansie (ale tylko szansie) wystąpienia o nagrodę literacką Nobla dla Zofii Kossak. Otrzymał list od Grahama Greene`a, że jest duże prawdopodobieństwo, iż w 1961 roku może ją otrzymać ktoś z Polski. Pan Jan w liście napisał ojej kandydaturze. Greene odpisał mu, że oficjalnie on nie może nic w tej sprawie zrobić. ("Mogę działać tylko zakulisowo. Ktoś z Polski musi wystąpić w tej sprawie oficjalnie"). Rząd nie chciał, więc może wystąpi ktoś, kto już dostał nagrodę Nobla. Niestety nasi laureaci (Władysław Reymont, Henryk Sienkiewicz i Maria Curie-Skłodowska) już nie żyli. Sprawę kandydatur omawiano na posiedzeniu PEN Clubu. Miały być cztery kandydatury: Jan Parandowski, Maria Dąbrowska, Jarosław Iwaszkiewicz i Zofia Kossak. Zgłoszono trzech pierwszych pisarzy. Nikt z nich nie został laureatem. Przyznano nagrodę literacką Iwo Andriciowi.
UWAGI:
Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni