Tym razem barwną przygodę z historią rozpoczynamy w 1340 roku od rządów króla Kazimierza Wielkiego, którego anonimowy autor Kroniki katedralnej krakowskiej przyrównuje do starotestamentowego króla Salomona. Przez karty monumentalnego tomu wędrujemy towarzysząc kolejnym postaciom historycznym - królowej Jadwidze, Władysławowi Jagielle, księciu Witoldowi, kardynałowi Zbigniewowi Oleśnickiemu, Kazimierzowi Jagiellończykowi i wielu innym - aż do roku 1468.
Prof. Andrzej Nowak wkracza w czwartym tomie epokowych Dziejów Polski w okres największej świetności Rzeczypospolitej. Oczywiście nie brakuje problemów, wojen, buntują się lennicy, na wschodzie złowieszczo rysuje się sylwetka Moskwy dążącej do osiągnięcia imperium, ale Korona i Wielkie Księstwo Litewskie wciąż rosną w siłę. Tak samo zresztą jak i dynastia Jagiellonów. Ten proces zwieńczy unia lubelska w 1569 roku.
Rozwój kraju jest wszechstronny. Gospodarczemu wzrostowi towarzyszy wciąż udoskonalana polska sztuka wojenna; po paru klęskach, głównie w lasach bukowińskich (1497), maleje znaczenie pospolitego ruszenia, rodzi się natomiast husaria, specyficznie polska formacja nalezy do jazdy ciężkiej, praktycznie niezwyciężona przez blisko dwa wieki. Kwitnie Uniwerystet Krakowski, którego najsłynniejszym wychowankiem jest Mikołaj Kopernik. Rozwijają się miasta; już nie tylko Kraków i Gdańsk. Doskonali się język ojczysty, powstają w nim prawdziwe arcydzieła literackie zachwycające do dziś. Sztuka zaczyna być w wielkim poważaniu i w wielkiej cenie. Przebudowany Wawel nadal wszyscy podziwiamy. Kościół Mariacki w Krakowie zdobi jedno z największych dzieł plastycznych w dziejach świata: ołtarz Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny autorstwa Wita Stwosza. Renesans wkracza szeroką ławą w nasze granice, ale jest najczęściej przetwarzany i osiąga oryginalny, rodzimy wymiar. Rzeczpospolita przyciaga naukowców, artystów, rzemieślników (pierwsi drukarze!) z zagranicy, którzy ulegaja urokowi polskiej kultury, polskiej wolności i osiadają tu na zawsze. Zaczął się polski złoty wiek.
Wielkim walorem Dziejów Polski jest ich oparcie w najnowszych źródłach historycznych. Autor korzysta z nich całymi garściami, jego badawcze wnioski są oryginalne, nieraz przeciwstawne dotychczasowym opiniom. Tak np. zwalcza fałszywe stereotypy o "zakodowanej" peryferyjności Europy Wschodniej, rozprawia się z negatywną oceną hołdu pruskiego. Uchwalenie słynnej kostytucji Nihil novi z 1505 roku jest w oczach Andrzeja Nowaka bardziej znaczącym wydarzeniem niż Konstytucja 3 Maja. Profesor każdy ze swych poglądów uzasadnia niebywale logicznymi wywodami. I jak zwykle jego opisy i refleksje czyta się z zapartym tchem!
UWAGI:
Bibliografia na stronach 431-439. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Ten tom "Dziejów Polski" prof. Andrzeja Nowaka wprowadza nas w czasy, które w rodzimej historiografii zwykło się nazywać epoką królów elekcyjnych. W opisywanym okresie - od 1572 do 1632 r. - Rzeczpospolita trzykrotnie zmierzyła się z bezkrólewiem. Mimo interwencji zagranicznych mocarstw udawało się każdorazowo wybrać króla zgodnie z wolą ogółu szlachty: Henryka Walezego, którego okres panowania jest marginalny w historii Polski, Stefana Batorego i wreszcie Zygmunta III Wazę. Przed nowymi władcami Rzeczypospolitej rysowały się trudne zadania. Wewnątrz kraju coraz potężniejsze stawały się rody magnackie, stanowiące realną siłę polityczną zwalczającą obóz królewski. Zewnętrznie najgroźniejsze były tendencje ekspansjonistyczne Moskwy oraz Szwecji.Mimo tych wyzwań, a może właśnie w starciu z nimi, Rzeczpospolitą tego okresu należy określić mianem imperium, ale - jak podkreśla prof. Andrzej Nowak - jedynym takim w historii ludzkości. Imperium Rzeczypospolitej oparte było bowiem nie tylko na wielkości terytorialnej i silnej gospodarce, ale również na wolności, na dialogu władcy z obywatelami (nie z poddanymi), na szukaniu konsensusu. Areną tych starć były głównie odbywające się 3 - 4 razy w roku sejmiki oraz sejm. Wykuła się zupełnie unikatowa polska elita emanująca swą kulturą na całą Europę. Również militarnie Rzeczpospolita kontynuuje okres swej świetności. To rozwój husarii, najgroźniejszej jednostki bojowej XVII wieku, która w całym ówcześnie świecie nie miała sobie równej. Błyskotliwe zwycięstwa np. Stefana Batorego pod Pskowem, hetmanów Jana Karola Chodkiewicza pod Kircholmem oraz Stanisława Żółkiewskiego pod Kłuszynem znaczyły szlak chwały Rzeczypospolitej. Z drugiej jednak strony coraz ciężej było uchwalić podatki na wojsko. W tym okresie pojawia się już bowiem opozycja w stylu totalnym, kontestująca wszelkie poczynania króla i dworu, choćby najkorzystniejsze dla Rzeczypospolitej. Opozycja ta zaczyna dopuszczać się zdrady i wchodzić w alianse z obcymi mocarstwami. To był zalążek nieszczęścia, które niedługo spotka kraj w postaci potopu szwedzkiego i najazdów moskiewskich, a w dalszej perspektywie przerodzi się w targowicę. Autor w mistrzowski, literacki sposób przekonuje nas, że historia powinna być nauczycielką życia również w XXI wieku.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 469-475. Indeks.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Oj, działo się, działo! Kolejny tom "Dziejów Polski" prof. Andrzeja Nowaka obejmuje krótszy okres czasu. Ale biorąc pod uwagę natłok ważnych dla narodu oraz państwa wydarzeń, niektórych brzemiennych w skutki na całe wieki, łatwo zrozumieć, dlaczego Autor poświęcił tym latom tak dużo miejsca. To nie Autor spowolnił pisanie, lecz w omawianym czasie historia bardzo przyspieszyła. Na dodatek, ileż znajomych miejsc spotykamy, ileż bliskich postaci - rozpoznawalnych z wielkiego narodowego dzieła, z "Trylogii" Henryka Sienkiewicza, jak np. Skrzetuski, Wołodyjowski, Kmicic, Bohun, Jeremi Wiśniowiecki... Wraz z Autorem śledzimy, jak zmienia się Rzeczpospolita szlachecka. Nie zmienia się na lepsze. Przekształca się w Rzeczpospolitą magnacką. Słabnie pozycja króla, a królować zaczyna swawola, sobiepaństwo, a nawet zdrada. Powoli degeneruje się szlachta, na której przez tyle wieków opierała się obrona Ojczyzny. Degeneruje się wolna elekcja, ten symbol, już tylko pozorny, szlacheckiej wolności albo, jak byśmy dziś powiedzieli, demokracji. Osłabienie kraju natychmiast skłania sąsiadów do najazdów i łupiestwa - istny potop! Pierwszy raz mamy do czynienia z poważnym planowaniem rozbioru Rzeczypospolitej. Król Jan Kazimierz abdykuje i "na odchodnym" rzuca sejmowi i senatowi prorocze słowa: "Moskal i Ruś przy ludach swojego języka opowiedzą się i W. Ks. Lit. sobie przeznaczą. Brandenburczykowi staną otworem granice Wielkopolski i o Prusy z Szwedami albo się zgodzi, albo rozerwą na kawałki. Dom rakuski [Austria] choćby najświętsze miał intencyje, przy takiej szarpaninie Krakowa dla siebie nie pominie, bo każdy będzie wolał mieć część Polski zbrojnie pozyskaną niżeli całą, dawnymi wolnościami przeciw obcym - bezpieczną". Choć Rzeczpospolita jeszcze jest potężna, to gwałtownie rosną w kraju wpływy zagranicy, co oznacza dalsze osłabienie królestwa. Niektórzy dostojnicy pobierają pensje od zagranicznych dworów. Dochodzi do rzeczy u nas niespotykanej: do krwawej wojny domowej. Wtedy na horyzoncie pojawia się silna osobowość, niezwykle utalentowany wódz Jan Sobieski - w nim nadzieja.