Miasto nie zmieniło się wiele przez dwa lata jego nieobecności z wyjątkiem faktu, że wprowadzono prohibicję, ale prohibicja nie zmieniła Torellego. Joe przehandlował płaszcz za galon wina i poszedł na poszukiwanie przyjaciół. Prawdziwych przyjaciół tej nocy nie znalazł, w Monterey natomiast nie brakowało przyjaciół fałszywych, do cna zepsutych alfonsów lub po prostu dziewek, zawsze gotowych udostępnić człowiekowi upadek na dno piekieł. Joe, który nie był bardzo moralny, nie miał wstrętu do piekła i upadku. Nawet to lubił. Wino zniknęło po upływie zaledwie paru godzin, pieniądze też. Wtedy dziewki usiłowały wypchnąć Joego z otchłani, ale on nie chciał wyjść. Było mu tam bardzo wygodnie. Gdy spróbowały wyrzucić go siłą, Joe, okazując wielką niechęć wobec tych poczynań, połamał wszystkie meble w lokalu i wybił wszystkie okna, a półrozebrane, rozwrzeszczane dziewczęta wygnał w ciemną noc. Potem, jakby po chwilowym zastanowieniu, podpalił dom. Nie było rzeczą bezpieczną wodzić Joego na pokuszenie - nie znajdował w sobie żadnych hamulców przy stromym zjeździe w otchłań. Wreszcie podjął interwencję policjant i zabrał go pod swoją opiekę. Joe Portugalczyk westchnął uszczęśliwiony, nareszcie poczuł się u siebie w domu
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Steinbeck opisuje podróż autobusem po drogach Kalifornii. W autobusie spotykają się przypadkowi pasażerowie, każdy z nich jest inny i każdy ma do powiedzenia swoją historię. Spotykamy tu ludzi chciwych, skąpych, intelektualistów, marzycieli, pięknych i brzydkich, głupich i dobrodusznych. Poznajemy ich marzenia i troski, stosunek do życia i drugiego człowieka.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni