Katia von Kobro już jako dziecko "miała diabła za skórą" i bunt we krwi. Dzieciństwo spędziła w dostatnim mieszczańskim domu, przyszło jej jednak dojrzewać i kształtować się zawodowo w okresie rewolucji, która zmiotła ten dom z powierzchni ziemi. Katarzyna dała się uwieść nowym ideałom, chociaż później nie bardzo wiedziała, jak je realizować w życiu. Jej życiowym celem i powołaniem okazała się sztuka rodząca się w nowym bolszewickim państwie.Kobro, dotąd znana głównie jako żona Władysława Strzemińskiego, była awangardową rzeźbiarką i propagatorką najnowocześniejszych rozwiązań w sztuce. Ambitna, pewna siebie i swoich koncepcji. "Moja rzeźba - mówiła - nie jest tym, czego by chcieli w swych salonach zbankrutowani i spatynowani fabrykanci".Należała do grup Blok i Praesens i a.r. Spotykała na swojej artystycznej drodze wybitnych twórców awangardowej sztuki, Rosjan - Kazimierza Malewicza czy Wassilego Kandinskiego, i Polaków - Mieczysława Szczukę, Teresę Żarnower, Helenę i Szymona Syrkusów, Bohdana Lacherta, Juliana Przybosia, Jana Brzękowskiego. Gdzieś przemknął też Witkacy. Życie i twórczość poprowadziły ją przez hanzeatycką Rygę, Moskwę okresu rewolucji, Smoleńsk w czasie wojny polsko-bolszewickiej, aż po Wilno, Szczekociny, Brzeziny, Żakowice, Koluszki i Łódź, w której ostatecznie znalazła swoje miejsce i gdzie zmarła 21 lutego 1951 roku.W pogrzebie na prawosławnym cmentarzu na Dołach uczestniczyło zaledwie kilka osób - córka i kilkoro przyjaciół. Władysław Strzemiński nie przyszedł.
UWAGI:
Bibliografia na stronach 256-[261].
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Wybitne i podziwiane, ale też nieodkryte i zapomniane. Artystki, których życiorysy i twórczość opowiadają historię polskiej sztuki na nowo. Dzieła kobiet - również w Polsce - stanowią zaledwie ułamek zbiorów najważniejszych muzeów, tymczasem kobiety, tak jak mężczyźni, zajmują się sztuką co najmniej od antyku. Jednak dostęp do edukacji artystycznej wywalczyły dopiero pod koniec XIX wieku. Ile talentów i dzieł zostało pominiętych! Sylwia Zientek odważyła się na eksperyment: odsunęła na chwilę mężczyzn, malarzy i rzeźbiarzy, żeby odkryć przed nami zaskakującą kobiecą linię w polskiej sztuce. Okazało się, że więcej w niej czułych obserwacji, emocji, życia niż martyrologii, patosu i sumiastych wąsów. "Tylko one" nie są próbą stworzenia nowego kanonu, ale opisem barwnych życiorysów twórczyń, ich wrażliwości i niebanalnego dorobku. To również książka pionierska - pisarka na nowo opowiada losy kobiecych gwiazd polskiej sztuki: Magdaleny Abakanowicz, Zofii Stryjeńskiej czy Aliny Szapocznikow, ale też przybliża sylwetki arystek nieznanych i niesłusznie zapomnianych: Anny Rajeckiej, Estery Karp, Zofii Piramowicz czy Zofii Szymanowskiej (jako malarki). Zawiera też nigdzie wcześniej niepokazywane reprodukcje obrazów z prywatnych kolekcji.
UWAGI:
Bibliografia na stronach [600]-623.
DOSTĘPNOŚĆ:
Została wypożyczona Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
WYPOŻYCZYŁ:
Nr karty: 001506 od dnia:2024-05-14 Wypożyczona, do dnia: 2024-07-15