Opublikowana w 1958 r. powieść Śniadanie u Tiffany’ego szybko trafiła na listę bestsellerów. Historia młodej Amerykanki wiodącej karnawałowe życie w Nowym Jorku, łamiącej serca mężczyznom i polującej na męża milionera urzekła też krytyków, którzy wskazywali, że to coś więcej niż wielkomiejskie story o wodzącej facetów za nos, cynicznej playgirl; że prezentowany przez Holly Golightly sposób na życie odzwierciedla jej lęk przed zwyczajnym dorosłym życiem, prozą ułożonej i spokojnej egzystencji. Zresztą tylko do czasu ułożonej, bo przecież nieodpornej na zrządzenia losu. Dziewczyna nie chce stabilizacji - co manifestuje m.in. dopiskiem "w podróży" na wizytówce - ale szuka poczucia bezpieczeństwa, które symbolizuje marzenie o zjedzeniu śniadania w sklepie Tiffany’ego, najpotężniejszego jubilera na świecie. Powieść Capote’a to także kapitalny obraz Nowego Jorku w latach 40. XX w., po którym oprowadza czytelników narrator-pisarz, sąsiad i przyjaciel Holly Golightly. W 1961 r. książkę przeniósł na ekran Blake Edwards. W postać Holly wcieliła się przyjaciółka pisarza Audrey Hepburn (początkowo Capote chciał, żeby była to Marilyn Monroe). Z filmu pochodzi słynna, nagrodzona Oscarem piosenka "Moon River" Henry’ego Manciniego.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
"Absalomie, Absalomie..." to dzieło uważane przez krytyków za największe osiągnięcie w twórczości Faulknera. Ze względu na charakter narracji jest to nie tyle powieść, co opowieść o życiu Tomasza Sutpena, przedstawiona przez kilka osób, których relacja rozpoczyna się w 40 lat po jego śmierci. Z poszczególnych opowieści wyłaniają się osobowości i światopoglądy narratorów. Żaden z nich nie zna całej prawdy o Sutpenie. Każdy albo odkrywa nowe fakty, albo też interpretuje na nowo prawdy podane już przez innego narratora. W ten sposób autor otwiera przed czytelnikiem nowe perspektywy widzenia dziejów Tomasza Sutpena, ale też komplikuje sytuację...
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
W połowie 1941 r. Graham Greene zostaje pracownikiem brytyjskiego wywiadu. Secret Intelligence Service wysyła go do Afryki Zachodniej w charakterze oficera policji kolonialnej. To tam napisze Sedno sprawy (1948). Akcja powieści rozgrywa się w 1942 r. we Freetown w Sierra Leone, małej brytyjskiej kolonii w Afryce Zachodniej. Życiem bohatera książki, zastępcy komisarza policji majora Scobiego, rządzi rezygnacja. Mężczyzna poświęca się żonie, której od dawna nie kocha. Z litości wchodzi w związek z młodą kobietą ocaloną z katastrofy statku i próbuje pomóc jej w odzyskaniu chęci do życia. Bezwolnie przyjmuje kolejne pominięcie przy awansie, wikła się w aferę kryminalną i pozwala się szantażować syryjskiemu handlarzowi. Źródłem udręki jest też dla niego wiara katolicka - nie może znieść świadomości, że swoim postępowaniem obraża Boga. Uznaje, że jedynym uczciwym wyjściem z sytuacji będzie samobójstwo. Stworzona przez Greene`a wizja "paradoksu miłosierdzia" (człowiek pragnie potępienia z miłości do Boga) wywołała polemiki. "Greene chyba dzieli przekonanie, które pojawia się od czasów Baudelaire`a, że być potępionym to sytuacja dość dystyngowana. Kiedy ludzie naprawdę wierzyli w piekło, nie tak bardzo lubili przybierać wdzięczne pozy na jego krawędzi" - pisał George Orwell. Można mieć inne poglądy niż Greene, ale jednego nie da się zakwestionować. Sedno sprawy to jedna z najważniejszych powieści religijnych XX w.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Żarty bawią. Są stworzone, aby cieszyły i dostarczały rozrywki. Ale w kraju rządzonym przez partię komunistyczną zwykły żart może zniszczyć życie. To właśnie przydarza się Ludvikowi, głównemu bohaterowi opowieści, lekarzowi w komunistycznej Czechosłowacji, gdzie system nie pozwala na śmiech i rozrywkę. Zwłaszcza jeśli ma znaczenie polityczne i może obrażać Karola Marksa, ojca socjalizmu. Z powodu niewinnego żartu Ludvik zostanie wyrzucony z pracy. W dyktaturze taka degradacja niesie ze sobą również degradację społeczną i polityczną, która sprawia, że człowiek staje się nikim.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Dział, które ślą ku nam ogień huraganowy, nie widzimy; atakujące linie wroga są ludźmi podobnie jak my, ale czołgi, te są machinami, ich łańcuchy obracają się nieskończenie jak wojna, są one zagładą, kiedy wtaczają się bez czucia w lej i od nowa wspinają się pod górę, niepowstrzymane, jak flota wyjących, plujących dymem pancerników, bestie stalowe niemożliwe do zranienia, gniotące zarówno żywych, jak umarłych - kurczymy się w sobie w cienkiej naszej skórze, wobec ogromu ich potęgi ramiona nasze przemieniają się w źdźbła słomy, a nasze granaty ręczne w zapałki. Granaty, tumany gęstego gazu i flotylle czołgów - stratowanie, zżarcie, śmierć. Krwawa biegunka, influenca, tyfus - dławienie, przepalenie, śmierć. Rowy, lazaret, mogiła - nie ma możliwości ponad to.
UWAGI:
Na książce pseud. autora i tłumacza, nazwa aut.: Erich Paul Remark, nazwa tł.: Stefan Marek Eiger.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Minęły dwa dni wylegiwania się w łóżku i Jasza wstał tego dnia ze słońcem. Był to niski mężczyzna o szerokich barach i wąskich biodrach; jasne włosy wiły mu się niesfornie, oczy miał wodnistoniebieskie, cienkie wargi, spiczastą brodę i krótki słowiański nos. Prawe oko miał nieco większe od lewego, co sprawiało, że wyglądał, jak gdyby ciągle bezczelnie i drwiąco mrugał. Ukończył już czterdzieści lat, choć wydawał się o dziesięć lat młodszy. Palce u nóg miał niemal tak długie i chwytne jak u rąk, trzymając w nich pióro potrafił podpisać się zamaszyście. Potrafił również łuskać nimi groch. Wyginał swoje ciało we wszystkich kierunkach - powiadano, że ma giętkie kości i jest jak z gumy. Rzadko występował w Lublinie, ale ci nieliczni, którzy go widzieli, zachwycali się jego umiejętnościami. Potrafił chodzić na rękach, połykać ogień lub miecze, fikać koziołki jak małpa. Nikt nie mógł mu dorównać. Można go było uwięzić nocą w pokoju, zamknąć drzwi od zewnątrz, a następnego ranka Jasza przechadzał się nonszalancko po rynku, kłódka zaś nadal wisiała na drzwiach. Potrafił dokonać tego nawet ze związanymi rękami i nogami. Byli tacy, którzy twierdzili, że uprawia czarną magię i posiada czapkę niewidkę, dzięki czemu może przecisnąć się przez szpary w murze; inni zaś mówili, że jest po prostu mistrzem iluzji.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Miasto nie zmieniło się wiele przez dwa lata jego nieobecności z wyjątkiem faktu, że wprowadzono prohibicję, ale prohibicja nie zmieniła Torellego. Joe przehandlował płaszcz za galon wina i poszedł na poszukiwanie przyjaciół. Prawdziwych przyjaciół tej nocy nie znalazł, w Monterey natomiast nie brakowało przyjaciół fałszywych, do cna zepsutych alfonsów lub po prostu dziewek, zawsze gotowych udostępnić człowiekowi upadek na dno piekieł. Joe, który nie był bardzo moralny, nie miał wstrętu do piekła i upadku. Nawet to lubił. Wino zniknęło po upływie zaledwie paru godzin, pieniądze też. Wtedy dziewki usiłowały wypchnąć Joego z otchłani, ale on nie chciał wyjść. Było mu tam bardzo wygodnie. Gdy spróbowały wyrzucić go siłą, Joe, okazując wielką niechęć wobec tych poczynań, połamał wszystkie meble w lokalu i wybił wszystkie okna, a półrozebrane, rozwrzeszczane dziewczęta wygnał w ciemną noc. Potem, jakby po chwilowym zastanowieniu, podpalił dom. Nie było rzeczą bezpieczną wodzić Joego na pokuszenie - nie znajdował w sobie żadnych hamulców przy stromym zjeździe w otchłań. Wreszcie podjął interwencję policjant i zabrał go pod swoją opiekę. Joe Portugalczyk westchnął uszczęśliwiony, nareszcie poczuł się u siebie w domu
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni