PODGLĄD REKORDU W FORMACIE MARC21

KATALOG KSIĘGOZBIORU WYPOŻYCZALNI DLA DOROSŁYCH I MŁODZIEŻY

Przeszukiwanie katalogu po indeksie: 

Wyświetlonych zostanie max na stronie: 

opisów

               


Blaszany bębenek
LDR
02898cam a2200337 i 4500
001
n 20170522105302077474
005
20231214121506.0
008
170522s2004____pl_|||||_|||||000|||pol_d
020
_ _
a 8389651556
020
_ _
a 8497895444
035
_ _
a MD.001.20150824131443001402.001
040
_ _
a WA N c WA N d WAR_BEM d SOCH_SOM
041
1 _
a pol h ger
100
1 _
a Grass, Günter d (1927- ). 1 n 93100112
245
1 0
a Blaszany bębenek / c Günter Grass ; przekład Sławomir Błaut.
260
_ _
a Kraków : b "Mediasat Poland", c [2004].
300
_ _
a 573, [1] s. ; c 22 cm.
336
_ _
a Tekst b txt 2 rdacontent
337
_ _
a Bez urządzenia pośredniczącego b n 2 rdamedia
338
_ _
a Wolumin b nc 2 rdacarrier
490
1 _
a Kolekcja Gazety Wyborczej : XX wiek ; v 6
655
_ 7
a Powieść niemiecka y 20 w. 2 JHP BN
930
_ _
a Dwudziesty Wiek [a] a XX Wiek [a]
700
1 _
a Błaut, Sławomir d (1930- ). e Tłumaczenie 1 n 94005994
710
2 _
a Mediasat Poland. 4 pbl 1 n 2012028808
830
_ 0
a Kolekcja Gazety Wyborczej. p XX wiek v 6 1 t 2004063179
920
_ _
a 83-89651-55-6
970
_ _
a Chociaż proszek dostał mi się do nosa, zrobiłem minę, jakbym skosztował czegoś bardzo smacznego. To Maria stuliła dłoń. I Oskar był zmuszony nasypać jej trochę proszku musującego do różowej miseczki. Nie wiedziała, co ma począć z tą kupką. Pagórek na dłoni był dla niej czymś zbyt nowym i zbyt zaskakującym. Wtedy pochyliłem się, zebrałem wszystką ślinę, przekazałem ją proszkowi musującemu, zrobiłem to jeszcze raz i cofnąłem się dopiero wtedy, gdy nie miałem już w ustach ani trochę śliny. W dłoni Marii zaczęło syczeć i pienić się. Raptem wonna marzanka wybuchnęła jak wulkan. Zakipiała, nie wiem czyja, zielonkawa wściekłość. Działo się coś, czego Maria jeszcze nie widziała i nie doznała chyba nigdy, gdyż dłoń jej drżała, trzęsła się, chciała odfrunąć, bo marzanka gryzła ją, przenikała pod skórę, podniecała, dawała jej rozkosz, rozkosz, rozkosz...Gdy owa zieleń rozrastała się niepowstrzymanie, Maria poczerwieniała, uniosła dłoń do ust, oblizała jej wewnętrzną stronę wysuniętym językiem, zrobiła to kilkakrotnie i tak rozpaczliwie, że Oskar skłonny był już sądzić, iż język nie osłabia tej tak podniecającej rozkoszy marzanki, lecz wzmaga ją do owego punktu, a może ponad ów punkt, który normalnie stanowi granicę wszelkiej rozkoszy. Potem rozkosz ustąpiła. Maria zachichotała, rozejrzała się, czy marzanka nie ma świadków, a zobaczywszy, że dokoła leżą dyszące w kostiumach, obojętne i brązowe od Nivei krowy morskie, opadła z powrotem na prześcieradło, na tym tak białym tle powoli znikał jej rumieniec wstydu.
980
_ _
a 821.112.2-3